
Między borem a miastem - ARES, BONA, ERIA
- Hekate
- Posty: 2065
- Rejestracja: poniedziałek 27 lut 2012, 21:19
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Nowy Dworek/Lubuskie
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
Super kozule. 

- 1e2w3a
- Posty: 2358
- Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
We Wrocławiu nie tylko można natknąć się na kozy, są też owce. Te na zdjęciu spotkaliśmy w okolicach ulicy ......Koziej.

- Hekate
- Posty: 2065
- Rejestracja: poniedziałek 27 lut 2012, 21:19
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Nowy Dworek/Lubuskie
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
Zawsze miałam sentyment do Wrocławia. Teraz mam jeszcze jeden powód żeby Wam pozazdrościć.
Żeby zabrać swoich uczniów na strzyżę gimnastykowałam się ok. pół roku. Najpierw trzeba było namierzyć jakiekolwiek stado a później przekonać właściciela, żeby nas wpuścił.

Żeby zabrać swoich uczniów na strzyżę gimnastykowałam się ok. pół roku. Najpierw trzeba było namierzyć jakiekolwiek stado a później przekonać właściciela, żeby nas wpuścił.

- 1e2w3a
- Posty: 2358
- Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
Po sobotnim wypadzie na Pracze (z Czatą, Kari, Pestką i Nelą) tym razem postanowiłyśmy pojechać gdzieś bliżej – nasz wybór padł na Park Wschodni. A że to była niedziela to i sporo piesków spotkaliśmy.
Zaraz po wejściu natknęliśmy się na gończego polskiego. Chwilę porozmawialiśmy z właścicielem, który chętnie opowiadał o swojej suni. Wiedział nawet z jakiej hodowli pochodzi ( a nie każdy właściciel rasowego psiaka się tym interesuje).
Burza z hodowli Kłusująca Sfora. Potem był staffik, również sunia, ale nie była zainteresowana zawarciem bliższej znajomości z Aresem. Kolejna suczka – ale tym razem to jej Pańcia nie za bardzo chciała aby psiaki się trochę pobawiły. Szybko się rozstaliśmy. A ta panienka to się bardzo spodobała Aresowi (zresztą z wzajemnością). Wyrwał do niej jak strzała i długo się przy niej kręcił.
No czyż nie jest piękna?! Ta bokserka to sama „poderwała” Aresa, ale Ares jakoś nie podzielał jej zainteresowania. Już jak się rozstaliśmy to jeszcze próbowała dołączyć do nas (nie zważając na przywoływania swojego Pana), no ale w końcu dała za wygraną. No wreszcie jakiś piesek. Tak wyglądało jego przywitanie się. Dał się obwąchać ze wszystkich stron. Nawet Gabi się nim zainteresowała na chwilę porzucając swoją piłeczkę. Wreszcie można z kimś pobiegać. CDN
Zaraz po wejściu natknęliśmy się na gończego polskiego. Chwilę porozmawialiśmy z właścicielem, który chętnie opowiadał o swojej suni. Wiedział nawet z jakiej hodowli pochodzi ( a nie każdy właściciel rasowego psiaka się tym interesuje).
Burza z hodowli Kłusująca Sfora. Potem był staffik, również sunia, ale nie była zainteresowana zawarciem bliższej znajomości z Aresem. Kolejna suczka – ale tym razem to jej Pańcia nie za bardzo chciała aby psiaki się trochę pobawiły. Szybko się rozstaliśmy. A ta panienka to się bardzo spodobała Aresowi (zresztą z wzajemnością). Wyrwał do niej jak strzała i długo się przy niej kręcił.
No czyż nie jest piękna?! Ta bokserka to sama „poderwała” Aresa, ale Ares jakoś nie podzielał jej zainteresowania. Już jak się rozstaliśmy to jeszcze próbowała dołączyć do nas (nie zważając na przywoływania swojego Pana), no ale w końcu dała za wygraną. No wreszcie jakiś piesek. Tak wyglądało jego przywitanie się. Dał się obwąchać ze wszystkich stron. Nawet Gabi się nim zainteresowała na chwilę porzucając swoją piłeczkę. Wreszcie można z kimś pobiegać. CDN
Ostatnio zmieniony niedziela 08 gru 2013, 21:21 przez 1e2w3a, łącznie zmieniany 1 raz.
- 1e2w3a
- Posty: 2358
- Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
CD
Pieski przychodziły i odchodziły ale dla Gabi najważniejsza była piłeczka. Rzucała mi ją pod nogi a ja miałam ją kopać (oczywiście piłeczkę). No i gdzie ona polazła z tą piłką, zaraz zgubi kolejną. Tym razem piłka się znalazła Nasza ulubiona alejka w parku Jak już mieliśmy wychodzić z parku to Ares jeszcze podbiegł do dwóch bassetów, które też okazały się być suczkami
Pieski przychodziły i odchodziły ale dla Gabi najważniejsza była piłeczka. Rzucała mi ją pod nogi a ja miałam ją kopać (oczywiście piłeczkę). No i gdzie ona polazła z tą piłką, zaraz zgubi kolejną. Tym razem piłka się znalazła Nasza ulubiona alejka w parku Jak już mieliśmy wychodzić z parku to Ares jeszcze podbiegł do dwóch bassetów, które też okazały się być suczkami
- 1e2w3a
- Posty: 2358
- Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
W ostatnią niedzielę poszliśmy specjalnie trochę wcześniej na spacer, by jeszcze móc uchwycić tę poranną szadź i szron na liściach, łodygach gałęziach. Liczyliśmy na piękne zdjęcia. Ale pogoda nie była taka jaką zaplanowałyśmy. Od rana było ciepło i bardzo słonecznie, prawie wiosna i żadnej srebrzysto białej okrywy .Towarzyszyli nam Tośka, Bodek i ich Pańcia.
Tak to wyglądało, tylko bezlistne drzewa, krzewy i suche trawy. Bodek ani razu nie doskoczył do Aresa aby mu coś tam wyjaśnić, było bezkonfliktowo między nimi. No i pojawiła się przeszkoda na naszej drodze. Zabawiliśmy tu trochę. Najwięcej chęci w jej pokonywaniu wykazywała Tośka. Dla niej to żaden problem, a nawet przyjemność. Tu zachęca Bodka do skoku. No w końcu uległ namowom dziewczyny Ares długo się zastanawiał ale jak się już zdecydował to poszło mu to szybko i całkiem sprawnie.
CDN
Tak to wyglądało, tylko bezlistne drzewa, krzewy i suche trawy. Bodek ani razu nie doskoczył do Aresa aby mu coś tam wyjaśnić, było bezkonfliktowo między nimi. No i pojawiła się przeszkoda na naszej drodze. Zabawiliśmy tu trochę. Najwięcej chęci w jej pokonywaniu wykazywała Tośka. Dla niej to żaden problem, a nawet przyjemność. Tu zachęca Bodka do skoku. No w końcu uległ namowom dziewczyny Ares długo się zastanawiał ale jak się już zdecydował to poszło mu to szybko i całkiem sprawnie.
CDN
- 1e2w3a
- Posty: 2358
- Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
CD
Było kilka powtórek ze skakania przez to powalone drzewo, za każdym razem szło coraz lepiej.
Kolejna przeszkoda miała już alternatywny sposób pokonania. Wszyscy sznureczkiem za Tośką. No a tu aby móc dalej kontynuować nasz spacer – trzeba przejść po tej kładce. Mistrzyni pokazała wszystkim jak to się robi i to kilka razy. Potem w bój zostałam posłana ja, no bo że pod Tośką kładka się nie złamała to wcale nie znaczy, że wytrzyma pod człowiekiem. Sprawdziłam, wytrzymała. Potem przyszła kolej na następnych. Pierwszy zdecydował się Bodek ale wybrał nie tę kładkę. Taki wielki a zaczął przechodzić po wąskim i do tego wyokrąglonym kawałku jakiegoś drzewka, całkiem jak jakiś cyrkowiec przechadzający się po linie. Patrzyłyśmy z osłupieniem co on wyprawia, a jemu bardzo dobrze to szło. Tylko pod koniec, jak już bardzo zbliżył się do drugiego brzegu, przyspieszył i wtedy trochę się zmoczył. Potem przyszła kolej na następnego człowieka No i został nieszczęśnik Ares. Żeby go przymusić to zaczęliśmy się oddalać od niego ale on zaczął biegać wzdłuż brzegu poszukując jakiegoś innego przejścia. Musiałam wrócić i jeszcze raz pokazać mu jak się przechodzi po kładce. Poskutkowało. Zrobił to tak sprawnie jakby całe życie tylko to robił. Potem naszym oczom ukazała się rozległa przestrzeń. O tu było czym oddychać. Oczyściłyśmy nasze włosy z różnych gałązek i liści które powplatały się nam podczas przedzierania się przez te chaszcze z przeszkodami, buty też zrobiły się lżejsze jak trochę przespacerowałyśmy się po trawie.
Potem zobaczyłyśmy jakieś włazy, podeszłyśmy bliżej i zobaczyłyśmy takie napisy. Znaleźliśmy się na terenach wodonośnych a tu za bardzo to nie można spacerować. Przeszliśmy jeszcze kawałek, potem skręciliśmy w lasek Rakowiecki i zaczęłyśmy powoli wracać. Po drodze jeszcze natknęliśmy się nad Oławą na dwóch morsów szykujących się do kąpieli (podobno tu każdej niedzieli mają swoje spotkania).
Nad Oławą natrafiliśmy na taki pałacyk czy zameczek. Chciałyśmy podejść bliżej ale tamtejsze psy zaczęły ujadać więc zrezygnowałyśmy, żeby nie sprowokować jakiś waśni. W przypałacowym obejściu zobaczyliśmy dwa osiołki – Marleya i Astora A przedstawił ich nam ich ten Pan
Było kilka powtórek ze skakania przez to powalone drzewo, za każdym razem szło coraz lepiej.
Kolejna przeszkoda miała już alternatywny sposób pokonania. Wszyscy sznureczkiem za Tośką. No a tu aby móc dalej kontynuować nasz spacer – trzeba przejść po tej kładce. Mistrzyni pokazała wszystkim jak to się robi i to kilka razy. Potem w bój zostałam posłana ja, no bo że pod Tośką kładka się nie złamała to wcale nie znaczy, że wytrzyma pod człowiekiem. Sprawdziłam, wytrzymała. Potem przyszła kolej na następnych. Pierwszy zdecydował się Bodek ale wybrał nie tę kładkę. Taki wielki a zaczął przechodzić po wąskim i do tego wyokrąglonym kawałku jakiegoś drzewka, całkiem jak jakiś cyrkowiec przechadzający się po linie. Patrzyłyśmy z osłupieniem co on wyprawia, a jemu bardzo dobrze to szło. Tylko pod koniec, jak już bardzo zbliżył się do drugiego brzegu, przyspieszył i wtedy trochę się zmoczył. Potem przyszła kolej na następnego człowieka No i został nieszczęśnik Ares. Żeby go przymusić to zaczęliśmy się oddalać od niego ale on zaczął biegać wzdłuż brzegu poszukując jakiegoś innego przejścia. Musiałam wrócić i jeszcze raz pokazać mu jak się przechodzi po kładce. Poskutkowało. Zrobił to tak sprawnie jakby całe życie tylko to robił. Potem naszym oczom ukazała się rozległa przestrzeń. O tu było czym oddychać. Oczyściłyśmy nasze włosy z różnych gałązek i liści które powplatały się nam podczas przedzierania się przez te chaszcze z przeszkodami, buty też zrobiły się lżejsze jak trochę przespacerowałyśmy się po trawie.
Potem zobaczyłyśmy jakieś włazy, podeszłyśmy bliżej i zobaczyłyśmy takie napisy. Znaleźliśmy się na terenach wodonośnych a tu za bardzo to nie można spacerować. Przeszliśmy jeszcze kawałek, potem skręciliśmy w lasek Rakowiecki i zaczęłyśmy powoli wracać. Po drodze jeszcze natknęliśmy się nad Oławą na dwóch morsów szykujących się do kąpieli (podobno tu każdej niedzieli mają swoje spotkania).
Nad Oławą natrafiliśmy na taki pałacyk czy zameczek. Chciałyśmy podejść bliżej ale tamtejsze psy zaczęły ujadać więc zrezygnowałyśmy, żeby nie sprowokować jakiś waśni. W przypałacowym obejściu zobaczyliśmy dwa osiołki – Marleya i Astora A przedstawił ich nam ich ten Pan
- 1e2w3a
- Posty: 2358
- Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
W ten ciepły grudniowy dzień, który zaczyna się od zmroku i kiedy wszyscy jesteśmy razem - ślemy wszystkim najserdeczniejsze życzenia
http://www.youtube.com/watch?feature=pl ... QEv6OPsvfY

http://www.youtube.com/watch?feature=pl ... QEv6OPsvfY

- 1e2w3a
- Posty: 2358
- Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
Spotkanie z kolejnym ogarkiem
Dziś na spacerze z Gabi spotkaliśmy jeszcze jednego wrocławskiego ogara. I nie było to jak dotychczas wzgórze Skarbowców ale tereny nad rzeką Ślężą na Oporowie. Ja od razu odgadłam co to za ogar – Fart z Zagrajboru. To wcale nie znaczy, że jestem taka dobra w rozpoznawaniu psów, po prostu skojarzyłam psa z miejscem zamieszkania. Wiedziałam, że Fart trafił gdzieś na Oporów, no i pewnie tu można go najczęściej spotkać na spacerach. Tak też było.
Fart z początku był może trochę nieufny i starał się zachować wobec nowych psów pewien dystans, no i ogonek bardzo mu się zawijał „pod siebie”. Fart na wale ze swoją młodą Pańcią. Ale ciekawość w końcu wzięła górę, ogonek się jakby bardziej wyprostował i Fart zaczął podchodzić do Aresa i Gabi. Nawet mają podobne czapraki
I jeszcze po kilka zdjęć obu ogarów
Fart Ares Fart Ares
Dziś na spacerze z Gabi spotkaliśmy jeszcze jednego wrocławskiego ogara. I nie było to jak dotychczas wzgórze Skarbowców ale tereny nad rzeką Ślężą na Oporowie. Ja od razu odgadłam co to za ogar – Fart z Zagrajboru. To wcale nie znaczy, że jestem taka dobra w rozpoznawaniu psów, po prostu skojarzyłam psa z miejscem zamieszkania. Wiedziałam, że Fart trafił gdzieś na Oporów, no i pewnie tu można go najczęściej spotkać na spacerach. Tak też było.
Fart z początku był może trochę nieufny i starał się zachować wobec nowych psów pewien dystans, no i ogonek bardzo mu się zawijał „pod siebie”. Fart na wale ze swoją młodą Pańcią. Ale ciekawość w końcu wzięła górę, ogonek się jakby bardziej wyprostował i Fart zaczął podchodzić do Aresa i Gabi. Nawet mają podobne czapraki
I jeszcze po kilka zdjęć obu ogarów
Fart Ares Fart Ares