Ania W pisze:a drugie?

Byliśmy w Wawie i mama wyszła z nią na spacer. Łaziła długo i luzem też, bawiła się z psami a nawet z sukami mojej ciotki, z którymi się nie lubią za bardzo(bassetka z charakterkiem) no i jak wracały to pod klatką spotkała mama sąsiadkę z małym - nie wiem co to - zapasiony ratlerek czy coś - no i doskoczył do niej podobno (bojaźliwy piesek) a ta pierwszy raz oddała z nawiązką

Niefajnie bo chwyciła małego za kark i fajt - potrząsnęła i zrzuciła na ziemię:( Został ślad po zębach;/
Nie było mnie przy tym, piesek ok ale obraza sąsiadki na moją mamę na maksa mimo, że byłam, pogadałam, wzięłam namiary itd.
Hmmm, mam agresorkę i mysiego zabójcę w jednym

A ta myszka tak pisnęła, ja w krzyk a rolnicy faceci na mnie patrzą jak na zjawisko, co to się drze i dziwnie rękami macha
Z kolei kot dochodzący jest wredny; rozwala mi i wyżera co tylko wystawię na dwór (czasem się garnki w lodówce nie mieszczą) i załatwia się ostentacyjnie w domu nowym gdzie jeszcze nie ma stolarki

Może za te wymordowane myszy się zemścił bo narobił dokładnie na progu garażu gdzie rozegrała się masakra mysia z udziałem kundelki sąsiada zresztą;/ O zgrozo, tamta była bardziej pokojowo nastawiona, chciała się choć trochę z myszkami bawić a Cyga zdecydowanie nie
Inne życie wiejskie, oj inne. A mama mówi, że w Łazienkach kulturka - byli ostatnio i podobno nie tylko dokarmianie wiewiórek odchodzi ale i nornic już też:) A tu twarde prawa natury rządzą;)