weszynoska pisze:i nic złego im się nie dzieje bo te farbki są nietoksyczne
Ja osobiście nie obawiam się o "chemiczną" stronę takich zabiegów...tylko zwyczajnie mi szkoda tych psów, które stoją godzinami w miejscu, żeby ktoś wyżył się artystycznie
Nasze też są nauczone wystaw i jakoś to znoszą ...ale czy są szczęśliwe - nie sądzę.
Co najwyżej im to wisi
Ja oglądałam kiedyś amerykański film o takich konkursach i (jak to w Ameryce) presja właścicieli jest ogromna - nerwy, łzy, ogromne ambicje, tak naprawdę tygodnie przygotowań (zapuszczanie sierści, wstępne farbowania). Od strony plastycznej - cuda robią, naprawdę podziwiam . Tylko po co to psom? Mogliby to robić na sztucznych wielkich pomponach Bo to tak naprawdę konkurs dla ludzi, w którym zamiast sztalugi i płótna (lub pompona;)) mają pudla
Ja na szczęście nie mam pudla więc nie wiem czy mu to może odpowiadać czy nie. Wiem, że labek byłby zachwycony gdyby go ktoś miział i czesał kilka godzin. Tybetan już po 5 minutach by dostojnie odszedł. Petit by zwiał na sam widok grzebienia. Saluk by poudawał, że mu to sprawia przyjemność ale do czasu. Potem by pomrukiwał z oburzenia i niezadowolenia ale cierpliwie znosił z dumą i dostojeństwem, jak przystało na perskiego księcia.
W temacie pudli jeszcze chwilkę:
Ja mam trzy pudle.. a miałam w sumie 4. Nawet przyzwyczajone od małego - w najlepszym razie po prostu znoszą czesanie, ale go nie lubią. A niektóre nienawidzą! Znam wiele pudli i żadnego, który to lubi. Patrzylam na szykowane do wystawy pudle, z których niejeden wielokrotnie szczotka po łbie dostawał, podwieszone na szubieniczkach godzinami.. ona tego nie lubia, one są zrezygnowane i się poddają.. to jest męczenie psów i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. O farbowaniu w wymyślne figury, to nawet nie wspomnę, bo sie we mnie wszytko gotuje.
Problem z czesaniem i tym udziwnionym fryzowaniem jest taki, ze nawet pies, który tego nie znosi, jest godzinami (!) czesany i de facto męczony, jeśli jego ludź ma ambicje wystawowe.. Pielęgnacja dużego pudla przed wystawą to 8-10 godzin.. małego 4-5...
A z pudlami jeszcze jest tak, ze to nie tylko jednorazowa pielegnacja przed wystawą, to wieloletnie nieraz zapuszczanie grzywy/uszu/łap i cotygodniowa pielęgnacja kilkugodzinna.. i w związku z tym często brak normalnych spacerów, bo przecież na łące/w lesie/w jeziorze szata się zniszczy. Znałam pudelka, który byl wożony na stacje benzynową na spacery, bo tylko tam było wybetonowane..(mieszkał na wsi)
Jak długo pudel będzie móg uzyskiwac oceny hodowlane tylko w wyznaczonych, napuszonych, wylakierowanych fryzurach, nic się nie zmieni. Dlatego ja mając 3 pudle nie planuje w sumie wystaw, bo to nie jest zajęcie dla mnie i dla moich pudli. Kto mnie zna, wie, jak moje poodelsy wyglądają.. Główny zabieg pielegnacyjny, to maszynka z ostrzem 3 mm..
(Yupii będzie musiała mieć zrobiona hodowlanke, o to mnie prosiła jej hodowczyni, ale to będzie jak u Mokrej- jedno czesanie i 3 wystawy hurtem. I to w federale-najkrótszej dopuszczalnej fryzurze.. )