sobotni wypad na działkę do rodziców.
Dunaj spragniony świata....wszystko go interesowało. Każda trawka, krzak...... Miał też bliskie spotkania z wodą

. Podchodził do stawu (strome zejście)...ciekawość, ciekawość....i w pewnym momencie wpadł do stawu! tzn nie do końca

wpadł. Pancia uratowała;-) wpadły tylko łapy i ,,klata" się zmoczyła. Myśleliśmy, że się wystraszy, że nie będzie podchodził (że skojarzy źle, że źle z naszą interwencją i będzie się bał wody)
ale gdzie tam.....cały czas się tam pchał....nie zdając sobie sprawy, że od razu jest 1m głębokości. Musieliśmy go łapać, trzymać...bo cały czas ciągnął do wody...

. Widać lubi wodę

i to bardzo

Wracając odwiedziliśmy jezcze szwagra, a Dunaj Grzywacza(-kę)

.... Do domu wrócił wymęczony, wybawiony.....spał długo;-)
Dobrze, że Pancia zrobiła fotę na ,,dzień dobry" bo potem już tak nie pozował a my zamiast spokojnie z aparatem biegaliśmy za nim

hehehe
