Drumli Łoza się chyba spodobała bo za nią biegała...w kapustę też

Próbowała dokuczyć ale ciotka nie lubi takich akcji co też szybko wyartykułowała
Poza tym kondycyjnie dobrze, gania chętnie...tylko niedzielny wypad na pola zakończył się przyniesionymi 4 kleszczami

Wychwycone niewkręcone...mam nadzieję, że wszystkie.
Fotek z niedzieli brak ale będzie relacja.
Tym razem spacer z Hultajem. Wybraliśmy się o 7.30. Tylko zjechaliśmy w drogę na pola, wypakowaliśmy się z samochodu, podjechał samochód a z niego wysiadł człowiek, którego strój nie pozostawiał wątpliwości- myśliwy. No to mamy problem

Człowiek podszedł, przywitał się i powiedział, że mają tutaj polowanie na bażanty i gości spoza Warszawy, no i nie chce, żeby psy je spłoszyły. No ok...jedyne co mi przyszło do głowy na szybko to spytałam się gdzie polują, bo my możemy przejść "za rów" i tam się pokręcić. Wszystko grzecznie i spokojnie. Pan zaprosił nas na miejsce zbiórki, na spotkanie z osobą prowadzącą polowanie, żeby się dogadać.Oprócz tego dostaliśmy także zaproszenie do koła, ale skorzystaliśmy tylko z tego pierwszego

Na miejscu zbiórki bez problemu dogadałam się z panami kiedy na jakim terenie będą polowali. Ustaliliśmy wszystko tak, żeby nie wchodzić sobie w drogę, pożartowaliśmy sobie i się rozeszliśmy.
Żadnego pohukiwania, grożenia i straszenia.
Jak widać można.
Pewnie nie bez znaczenia było to, że psy myśliwskie i że my też nie "jeżyliśmy" się tylko spokojnie podeszliśmy do tematu, ale naprawdę spodziewałam się poganki-połajanki

Na finale spaceru, jeszcze zanim zapakowaliśmy psy podjechał radiowóz...Podszedł do nas policjant ...i też nie było upomnień i mandatów za puszczanie psów luzem ( a widział to na pewno) , tylko miła rozmowa, bo pan okazał się leśnikiem z wykształcenia i też polował. A wezwanie dostali bo ktoś strzelał
Budujące
