I po jakimś czasie znów coś tam w duszy „zadrgało” i wygnało nas na pola, łąki i do lasu. Tym razem były to opłotki Wrocławia – jedna z jego dawniejszych tzw. wsi służebnych – Pracze Odrzańskie.
Spacerek już tradycyjnie zaczynamy od przechadzki wzdłuż Bystrzycy
I też już tradycyjnie kierujemy się na naszą wielgachną polanę, żeby zobaczyć jak wygląda w jesiennej oprawie.
A na polanie zmiany. Nie ma wielkiej kałuży i nie ma tych tych zarośli , które ją porastały. Zostały równo wycięte. Kiedyś tu często przechadzały się i wylegiwały sarenki a teraz nie ma co liczyć, że jakąś się zobaczy.
Robimy tu przystanek. Jagoda chce się pozbyć balastu – kawy w termosie.
Może Jagoda ma w tej torbie jeszcze coś oprócz tego termosu, może jakieś ciasteczka………….
Ciasteczka też się znalazły ale te ludzkie, do kawy. Psiaki oczywiście trochę wyżebrały dla siebie. Jeszcze nie zdążyłyśmy dopić kawy a Aresa wzięło na zabawę z Ewą.
Zaczęło się od przytulanek
Potem już Ewa musiała mocno się zapierać, żeby nie dać się przewrócić. Dała radę ale wyszła z tego nieco przybrudzona.
Gabi była trochę zazdrosna i udało się jej w końcu odepchnąć Aresa od swojej Pańci
A Czata przyglądała się temu wszystkiemu ze stoickim spokojem.
Nawet ją trochę nudziły te wariactwa.
Żeby już dać Ewie trochę odetchnąć ruszyłyśmy w dalszą drogę. I tak znaleźliśmy się w lesie.
Potem było jeszcze wielkie pole kukurydzy. Kiedyś było na nim wielkie bajoro ale wyschło.
To zdjęcie Aresa na tym polu ale z początku lipca. Kukurydza dopiero wschodzi (bardziej to przypomina pole ryżowe).
To już zdjęcie z października – kukurydza już gotowa do zbiorów.
CDN