Wrrr...
Ale poranek... I to w poniedziałek...
Wyprowadziłam na szybkie siku ok 4, wstaję o 6 - a tu nasikane na gazetki. Chyba już nie będę ich kładła, choć raz już nie położyłam a i tak narobił. No nic. Przeważnie mu ładnie wychodzi.
Potem oddając się codziennemu poszukiwaniu jedzenia (i to PO śniadanku) wywalił mi kubek z kawą... Na szczęście W. zrobił mi nową, bo mi już sił brakło...
Po spacerze wślizgnął się do sypialni i kiedy ja wieszałam coś do szafy, on starmosił kołdrę i nasikał na nią...
Jak dobrze, że jest to forum i jesteście WY - otucha w chwilach zwątpienia...
Ale na spacerku nowa trasa - super fajne zwalone drzewo, zajęło nas na 20 minut co najmniej! Wreszcie na tyle szerokie, że mógł biegać bez obaw. Trudno się było oderwać
Wczoraj nad jeziorkiem pięknie aportował do wody (ale takiej płyciutkiej) za patykiem. W ogóle lubi zabawy z piłką czy patykami.
Czy on jest na pewno ogarkiem?
Super jest, jak przybiega z tą piłeczką i niby nie chce oddać, trochę odbiega, ale zaraz wraca i wiem, że on wie, że jak nie odda, to nie będzie zabawy

Na hasło "puść" od razu oddaje i już ogonek chodzi przed następnym biegiem
Spróbuję może jakieś foty "piłeczkowe" ustrzelić.