Oj duże, duże - jutro kończą 7 tygodni i za tydzień ruszają do nowych domów....i też pewnie jeszcze będę tęsknić chociaż teraz to codziennie rano nie tyle się rozpływam co płynę po przedpokoju wychodząc z pokoju

Ale każdy "pyś" inny i obserwowanie każdego to wielka radość...chociaż jak się "pysie" rozedrą o 4.30 to radość gdzieś znika

Poza tym "pysie" nie jedzą tylko żrą

Rozrabiają, bawią się ze sobą, podgryzają różne rzeczy ( dlatego fotel wiklinowy stoi na stole

), pięknie patrzą się w oczy ( i patrząc się w oczy leją gdzie popadnie), przytulają się, dostają głupawki o północy....no nudy nie ma

A potem ktoś wyjmuje bateryjki i wszystkie idą spać...na trochę
