

pospacerowalismy po dzialce... dala sie bez problemu wyszczotkowac... nawet Saba nie byla taka grzeczna... ta wrecz sie nastawiala z tyleczkiem

teraz siedzi z nami w domu... juz z dywanem sie zaprzyjaznila - wyjezdzila sie na grzbiecie... widac ze nie jest przyzwyczajona do siedzenia w domu bo - dopoki nie dostala kosci - ciagle chodzila i prowadzila do drzwi wyjsciowych... a nie chcemy zeby caly czas siedziala sama w kojcu...
po dzialce pozwolimy jej biegac jak bedzie skonczone ogrodzenie (termin zalezy od tescia

widac ze nigdy chyba nie dostala wspanialej, wedzonej kosci wolowej bo wcina ja juz od pol godziny z ogromnym zapalem...
z naszych obserwacji jest to pies duzo bardziej dynamiczny od Saby, chce sie bawic i tarmosic, psoty jej w glowie... ktos chyba ja za bardzo rozpieszczal


ponizej pare fotek ktore dzisiaj udalo sie zrobic...