Jak pisałam: wychodzę z założenia, że to
Lokis pilnuje mnie, a nie ja jego. Najczęściej to się sprawdza. Najczęściej.... poza sporadycznymi przypadkami, który opisałam u Agi

. Takie wypadki spotykają mnie raz na... pół roku... rok...
Od szczeniaka na spacerach gdy np. odszedł kawałek ode mnie, chowałam się w lesie za drzewami i gwizdałam na Lokisa. Na początku zdezorientowany w panice gonił do tyłu, potem nauczył się mnie szukać. Teraz gdy wędrujemy i pies jest przede mną, co jakiś czas ogląda się i sprawdza, czy idę w tym samym kierunku. Na rozstajnych ścieżkach zatrzymuje się i czeka na decyzję. Czasem, gdy się rozpędzi i sam wybierze kierunek, a mam czas na zabawę, specjalnie wybieram przeciwną dróżkę, żeby do mnie dołączył. Na spacerach spokojnie mogę sobie szukać grzybów, czy też robić fotki pejzaży lub roślinek, Lokis czeka.
Ale raz na czas...
Jeszcze kilka fot ze słonecznego, jesiennego spacerku
Bardzo lubię tego dęba. Rośnie w narożu lasu, jest taki dorodny, dostojny, zdrowy. Śliczny o każdej porze roku.