Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców
Moderatorzy: BACHMATsforanemroda, eliza
Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców
AniaW, Hania - gwoli sprostowania - nie zamierzam sama mieć ani nikogo nie namawiam do posiadania psiarni z setką psów. Mówię co WEDŁUG MNIE trzeba by było zrobić żeby poprawić psychikę, zdrowie i cechy użytkowe ogara, opracować eksterier, wyrównać rasę, poszerzyć pulę genetyczną . Pomysł jaki przedstawiłam moim zdaniem też jest nierealny i dlatego uważam że ogar jako RASA nie ma przyszłości co nie znaczy że nie będzie ogarów jako psów w ogóle.
Też nie wyobrażam sobie w domu więcej jak trzech psów i chylę czoła przed tymi którzy ogarniają więcej. Jednak koncepcja dużej hodowli oparta jest o zatrudnienie wielu osób , także fachowców wykonujących wszystkie funkcje przy psach, podejrzewam że właściciel musiałby by skupić się na zarabianiu kasy na taka fanaberię.
Tego typu hodowle istnieją na świecie , nie jest to żadem wymysł, myślicie że skąd biorą się te setki "klonów" psów min gończych?
_______________
Małgosia&S&C
Też nie wyobrażam sobie w domu więcej jak trzech psów i chylę czoła przed tymi którzy ogarniają więcej. Jednak koncepcja dużej hodowli oparta jest o zatrudnienie wielu osób , także fachowców wykonujących wszystkie funkcje przy psach, podejrzewam że właściciel musiałby by skupić się na zarabianiu kasy na taka fanaberię.
Tego typu hodowle istnieją na świecie , nie jest to żadem wymysł, myślicie że skąd biorą się te setki "klonów" psów min gończych?
_______________
Małgosia&S&C
"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."
Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców
Patrząc w ten sposób to właściwie żadna rasa jako rasa nie ma przyszłości....Większość ras (nawet liczniejszych) boryka się z jakimiś swoimi problemami, których eliminacja zapewne była by możliwa " w hurcie".SARABANDA pisze:AniaW, Hania - gwoli sprostowania - nie zamierzam sama mieć ani nikogo nie namawiam do posiadania psiarni z setką psów. Mówię co WEDŁUG MNIE trzeba by było zrobić żeby poprawić psychikę, zdrowie i cechy użytkowe ogara, opracować eksterier, wyrównać rasę, poszerzyć pulę genetyczną . Pomysł jaki przedstawiłam moim zdaniem też jest nierealny i dlatego uważam że ogar jako RASA nie ma przyszłości co nie znaczy że nie będzie ogarów jako psów w ogóle.
- panbazyl
- Posty: 774
- Rejestracja: wtorek 24 kwie 2012, 10:08
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Gardzienice
- Kontakt:
Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców
ale ile nowych problemów by się przy okazji ujawniło? Zacznę tylko od takich czysto psychologicznych czy behawioralnych których w tak wielkim stadzie nie ma możliwości zauważyć. To raczej już bezduszna fabryka się tworzy, a czy o to chodzi?Ania W pisze:Patrząc w ten sposób to właściwie żadna rasa jako rasa nie ma przyszłości....Większość ras (nawet liczniejszych) boryka się z jakimiś swoimi problemami, których eliminacja zapewne była by możliwa " w hurcie".SARABANDA pisze:AniaW, Hania - gwoli sprostowania - nie zamierzam sama mieć ani nikogo nie namawiam do posiadania psiarni z setką psów. Mówię co WEDŁUG MNIE trzeba by było zrobić żeby poprawić psychikę, zdrowie i cechy użytkowe ogara, opracować eksterier, wyrównać rasę, poszerzyć pulę genetyczną . Pomysł jaki przedstawiłam moim zdaniem też jest nierealny i dlatego uważam że ogar jako RASA nie ma przyszłości co nie znaczy że nie będzie ogarów jako psów w ogóle.
labradory i ogar
rozety na zamówienie https://www.facebook.com/HerbuBazylFciKennel" onclick="window.open(this.href);return false;

- qzia
- Posty: 7820
- Rejestracja: piątek 07 lis 2008, 09:09
- Gadu-Gadu: 9909298
- Lokalizacja: Garwolin
- Kontakt:
Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców
Tak sobie myślę czasami jak patrzę na moje psy
ze są to jednak zwierzęta stadne. Wywodzą się gatunków stadnych, bo właściwie większość psowatych jest zwierzętami stadnymi. Sporo psów gończych w grupie też jako psy użytkowe poluje. Czy człowiek jest psu tak bardzo potrzebny do szczęścia?
Przydaje się bo karmi, pomizia, przytuli i wyleczy jak coś boli. Da schronienie i opiekę. Jak pies jest sam w rodzinie to chciał nie chciał musi wchodzić w relacje z ludźmi bo szuka stada. Natomiast psy będące w grupie wchodzą między sobą w niesamowite relacje. Jedne lubią się bardziej inne mniej. Ja na przykład do pracy zabieram psy w różnych zestawach tak, żeby poznawały się wzajemnie i wchodziły w indywidualne relacje poza grupą. Zaraz mnie pewnie wywalą z wątku bo nie o tym ma być.
Chcę napisać tylko, że moim zdaniem być może nie mamy wcale racji twierdząc, że pies jest szczęśliwszy jak jest sam ze swoim ukochanym panem. Mając innego psa uczy się jednak psich zachowań, psiej mowy i itd. Jest to szczególnie ważne w przypadku szczeniaków. Skąd nasze dziwne przekonanie, że psy w dużej psiarni są nieszczęśliwe. Myślę, że jak pies ma żarcie, trochę ruchu i spokoju oraz ciepłe schronienie to mu znowu dużo więcej nie potrzeba. To w końcu tylko pies.
To my ludzie personifikujemy psy i nadajemy im ludzkie cechy. Choć jak patrzę na Rysia to on ma coś z niepełnosprawnego dziecka. 





- qzia
- Posty: 7820
- Rejestracja: piątek 07 lis 2008, 09:09
- Gadu-Gadu: 9909298
- Lokalizacja: Garwolin
- Kontakt:
Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców
Oczywiście ja też nie jestem zwolenniczką psiarni z setką psów ale tak kilkanaście w różnym wieku. Paru takich hodowców zapaleńców. Może jakoś rasa się ostanie. Choć jutro i tak koniec świata. 

Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców
Ja tak tego nie odebrałam. Po prostu rozważam głośno różne za i przeciw. Bo żeby ocenić psychikę psa trzeba mieć czas i możliwość oddzielenie go od stada. A zakładam, że ratując ogara nie chcielibyśmy go ratować tylko dla osób mogących mieć sfory, ale też dla przeciętnego "Kowalskiego".SARABANDA pisze:AniaW, Hania - gwoli sprostowania - nie zamierzam sama mieć ani nikogo nie namawiam do posiadania psiarni z setką psów. Mówię co WEDŁUG MNIE trzeba by było zrobić żeby poprawić psychikę, zdrowie i cechy użytkowe ogara, opracować eksterier, wyrównać rasę, poszerzyć pulę genetyczną .
Istnieją. Koleżanka nawet miała z takiej hodowli psa i to nie gończego. Hodowla zatrudniająca iluś pracowników, masa psów, psy po-hodowlane idące do adopcji. Mam swoje przemyślenia na ten temat.Tego typu hodowle istnieją na świecie , nie jest to żadem wymysł, myślicie że skąd biorą się te setki "klonów" psów min gończych?
- Aszemi
- Posty: 6177
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 20:55
- Gadu-Gadu: 4921992
- Lokalizacja: Szczecin
- Kontakt:
Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców
qzia pisze:Tak sobie myślę [.....] cechy.
Nie chciałam kopiować całości co by post się na stronie zmieścił:)
Zgodzę się że pies to pies jak najbardziej ale czy to nie byłoby tak że psy hodowane w takich stadach przez pokolenia zatraciłyby cechy psa domowego i gorzej by się klimatyzowały jako jeden pies rodzinny bo przecież większość trafiałaby raczej w domowe warunki do uczłowieczających go ludzi - szczerze nie wiedziałam jak to trafnie ująć mam nadzieję że mnie rozumiecie.
Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców
AniaW - ile znasz ras z tak niewielką liczbą osobników? w których reprodukcji poddaje się kilkanaście tych samych suk i kilkanaście samców? o tak małej puli genetycznej o czym pisze genetyk.
Qzia - mam podobne przemyślenia, poza tym uważam że duża liczba psów nie musi się przekładać na brak kontaktu z człowiekiem . I jeszcze mam takie obserwacje . Pierwszy raz mam dwa psy i niesamowite dla mnie jest jak młodsza uczy się od Sary obserwując jak ta wykonuje moje polecenia. I jak Sara widząc że młodsza czegoś nie chce zrobić pokazuje jej co ma robić. Myślę że nie doceniamy wzajemnego wpływu psów na siebie. Człowiek nigdy do końca nie zastąpi psu "stada".
Haniu - nikt nie powiedział że obok dużych hodowli nie może istnieć dziesiątki małych. Jeżeli mamy iść w poszerzenie puli genetycznej to wręcz konieczność.
Oczywiście może istnieć wątpliwość czy pies z dużym wigorem i dużą pasją będzie się nadawał dla każdego. Ale przecież już dzisiaj widać że ogar nie jest psem dla każdego. Wystarczy że ktoś nie akceptuje u psa samodzielności na spacerze, braku karności, szarpania na smyczy i nie chce wniknąć w niewątpliwie specyficzną psychikę ogara, żeby nawiązać kontakt.
Cechy nabyte nie są dziedziczne - pies kojcowy socjalizowany od wczesnego momentu rozwoju poradzi sobie nawet w mieście, a na pewno poradzą sobie jego szczenięta.
_________________
Małgosia&S&C
Qzia - mam podobne przemyślenia, poza tym uważam że duża liczba psów nie musi się przekładać na brak kontaktu z człowiekiem . I jeszcze mam takie obserwacje . Pierwszy raz mam dwa psy i niesamowite dla mnie jest jak młodsza uczy się od Sary obserwując jak ta wykonuje moje polecenia. I jak Sara widząc że młodsza czegoś nie chce zrobić pokazuje jej co ma robić. Myślę że nie doceniamy wzajemnego wpływu psów na siebie. Człowiek nigdy do końca nie zastąpi psu "stada".
Haniu - nikt nie powiedział że obok dużych hodowli nie może istnieć dziesiątki małych. Jeżeli mamy iść w poszerzenie puli genetycznej to wręcz konieczność.
Oczywiście może istnieć wątpliwość czy pies z dużym wigorem i dużą pasją będzie się nadawał dla każdego. Ale przecież już dzisiaj widać że ogar nie jest psem dla każdego. Wystarczy że ktoś nie akceptuje u psa samodzielności na spacerze, braku karności, szarpania na smyczy i nie chce wniknąć w niewątpliwie specyficzną psychikę ogara, żeby nawiązać kontakt.
Cechy nabyte nie są dziedziczne - pies kojcowy socjalizowany od wczesnego momentu rozwoju poradzi sobie nawet w mieście, a na pewno poradzą sobie jego szczenięta.
_________________
Małgosia&S&C
"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."
- weszynoska
- Posty: 4959
- Rejestracja: czwartek 16 paź 2008, 13:21
- Gadu-Gadu: 9111199
- Lokalizacja: Leśniówka/Podkarpacie
- Kontakt:
Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców
York też nie jest psem dla każdego
obserwując gro miniatur typu shih tzu, maltańczyki, sznaucerki..większość to rozhisteryzowane niedające się pielęgnować zwierzęta, ogromnie zestresowane jak biorę do ręki grzebień
Ogar w porównaniu z nimi to siła spokoju, a przecież jego czesze czy szczotkuje się dużo rzadziej.
mając niewielką hodowlę...w sumie mini...ale kojcową, moje psy są zsocjalizowane i normalne, poświęcam im tyle czasu ile mogę, a siedzenie w budzie niczym nie różni się od 10 godzinnego wyczekiwania na właściciela na kanapie. A ileż stresu mniej i pokus


Ogar w porównaniu z nimi to siła spokoju, a przecież jego czesze czy szczotkuje się dużo rzadziej.
mając niewielką hodowlę...w sumie mini...ale kojcową, moje psy są zsocjalizowane i normalne, poświęcam im tyle czasu ile mogę, a siedzenie w budzie niczym nie różni się od 10 godzinnego wyczekiwania na właściciela na kanapie. A ileż stresu mniej i pokus

Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców
To chyba zależy od ilości psów i ludziSARABANDA pisze:Qzia - mam podobne przemyślenia, poza tym uważam że duża liczba psów nie musi się przekładać na brak kontaktu z człowiekiem .

Tak. Ale jak się zrobi jeszcze mniej dla każdego to co zrobić ze szczeniakami produkowanymi przez duże hodowle? A żeby był postęp tych szczeniaków musi być dużo.Oczywiście może istnieć wątpliwość czy pies z dużym wigorem i dużą pasją będzie się nadawał dla każdego. Ale przecież już dzisiaj widać że ogar nie jest psem dla każdego. Wystarczy że ktoś nie akceptuje u psa samodzielności na spacerze, braku karności, szarpania na smyczy i nie chce wniknąć w niewątpliwie specyficzną psychikę ogara, żeby nawiązać kontakt.
Oczywiście. Ale nie myślę tutaj o cechach nabytych a uwarunkowanych genetycznie. Nie mówię o sytuacji kiedy pies kojcowy, żyjący w tym stadzie kilkudziesięciu innych psów ma dobrą stabilną psychikę. Mówię o sytuacji kiedy taki pies ma zaburzenia nie dające się zauważyć w warunkach w których żyje i z braku czasu. Czasem pies lękliwy w stadzie czuje się bezpiecznie i nie ma żadnych problemów. A poza stadem nie nadaje się do normalnego funkcjonowania. I nie myślę tutaj o cechach nabytych a uwarunkowanych genetycznie.Cechy nabyte nie są dziedziczne - pies kojcowy socjalizowany od wczesnego momentu rozwoju poradzi sobie nawet w mieście, a na pewno poradzą sobie jego szczenięta.