Tak sobie pomyślałam jak było u nas. Fiord nigdy nie ucieka, jakoś od małego ma zakodowane że nawet jak otwarta furtka to nie wolno. Natomiast Jura (opisuję tu sytuację jak jesteśmy na wsi) od razu szukał każdej możliwej dziury, siatkę próbował rozginać itp. Zaczęliśmy wyjazdy od łatania dziur w starym płocie i pilnowania psa.
I właściwie nie wiem co zaszło. Jakoś sam przestał szukać możliwości ucieczki. W tej chwil jest tam dokupiony kawałek działki, bez płotu, z dostępem na takie wewnętrzne pola na wsi. I co robi Jura? Czasem poleci coś obwąchać w krzakach ale się nie oddala.
Natomiast fakt jest taki że wychodzę nawet na wsi z psami 3 razy dziennie na spacer. Kupska na podwórku nie zrobią, czekają aż wyjdziemy za płot. I może właśnie to sobie młody zakodował, że wychodzimy często, zawsze razem i nie przychodzi mu na myśl wyjść oddzielnie. Czeka na smycz. (tfu odpukać żeby nie zauroczyć).
