Od kilku dni mam w domu uroczą historię o pieskach, rodem z taniej produkcji Disneya...
Kumbra Mozarta pokochała i nie odstępuje go na krok. Nauczyła się wchodzić i schodzić po schodach dopiero, kiedy puściliśmy go luzem i po kilku piskach po prostu zaczęła iść za nim. Kiedy mała ma pietra, Mozart schodzi piętro niżej i pcha ją nosem na górę. Jeśli jakiś pies zbliży się do Mozarta, jest natychmiast odganiany. Spanie oczywiście obok Mozarta. Zabawa oczywiście z Mozartem.
Co to się dzieje... wczoraj wysprzątaliśmy chałupę, dzisiaj znowu po podłodze walają się zabawki, fragmenty zabawek i fragmenty wszystkiego, co można legalnie zniszczyć. Harce odchodzą takie, że czuję się zaniepokojona, kiedy robi się cicho...
Mała mnie rozbraja i z każdym przejawem bystrości w tej małej kombinującej główce wyrzucam z siebie mało cenzuralne "***ana!" Targetowanie załapała w lot. Nauka siadania zajęła nam dokładnie... trzy minuty (Krystian wyszedł z pokoju, a kiedy wrócił, pies już siadał na komendę). Wieczorem wystarczyło tylko jedno "na miejsce" i pies był na miejscu - ewidentnie podchwytuje od Mozarta. Kiedy siedzę w pokoju i słyszę, że Kumbra kombinuje coś przy śmieciach rzucam odruchowe "wyłazić mi z kuchni" i pies z kuchni wychodzi. Wystarczy raz jej powiedzieć, czego gryźć nie wolno i powtarzać już nie trzeba. Na imię już oczywiście reaguje.
Normalnie zazdroszczę przyszłemu właścicielowi, Kumbra to rakieta

i uczy się błyskawicznie.
A pierwszego dnia było tak: na smyczy chodziła jak potłuczona, na schodach robiła żabę, a do klatki schodowej nie chciała wejść wcale. Teraz już by chyba nikt nie zgadł - wracamy ze spaceru, odpinam szelki i idzie sama. No i reaguje na przywołanie gwizdaniem.
Pozapominałam już wszystkie te rozkosze trzymania w domu szczeniaka i przed chwilą znowu wdepnęłam w kałużę... Utrzymanie czystości idzie średnio, ale i tak uważam, że jak na jej wiek i dotychczasowy tryb życia jest super

. Pomimo odrobaczenia i odpchlenia przypuszczam, że co nieco do domu przyniosła, więc mojemu psu przyda się podobny pakiet oczyszczający...
Rano spotkałam sąsiadkę ze szczeniakiem Jacka Russela - i naprawdę byłabym bardzo zdziwiona gdyby się okazało, że Kumbra nie ma z tą rasą nic wspólnego, bo podobni są do siebie bardzo.
Ciężko się będzie z nią rozstać

- kiedyś wyrośnie z niej niesamowity pies. Fajnie by było, gdyby ją podebrał ktoś z naszego stowarzyszenia - miałabym ją "pod ręką" i nie zmarnowałby się ten fantastyczny kapitał bystrości. Ten pies to wymarzony materiał na agility, dogszoły i wszelkie inne zabawy...
