Ola i Dunaj pisze:Trześniaki coś się ociągają z wstawianiem zdjęć i opowieściami z warsztatów

Powoli. powoli
Ja musiałam zahaczyć jeszcze o miasto Łódź, odwieźć namiot, zabrać kota ( a przecież mógł otrzeć się o myśliwski światek

)....Wczoraj po godzinnym pobycie w domu ruszyłam na akcję "Inka".
Także u mnie pralka dopiero się rozkręca.
Bardzo dziękuję organizatorom!
Lubię jeździć na tego typu imprezy, bo zawsze człowiek coś dla siebie "wyciągnie"

a te warsztaty zdecydowanie należą do najaktywniejszych. Chociaż w tym roku uważam, że kursanci byli wyjątkowo oszczędzani

Pewnie się powtórzę ale wielkie uznanie dla instruktorów. Przede wszystkim za pozytywną motywację
Anie dwie jak zwykle szalały w kuchni i wydrapane do dna kotły świadczą o wielkim kunszcie kulinarnym

A już uczta myśliwska na koniec...rzucała na kolana!
No i na koniec - ogary zdecydowanie górą! W porywach do 12 a i 13 załapał się na chwilkę

Zmonopolizowaliśmy warsztaty
I co najważniejsze wygląda na to, że ilość szła w parze z jakością
Bo o ile myślę wszyscy jesteśmy świadomi, że wśród ogarów niewiele jest dobrych dzikarzy to na ścieżkach wszystkie ładnie pracowały

Wygląda też na to że w Trześni pogoda się rozkręca w miarę trwania imprezy, przy czym jeden dzień musi lać caluśki - przyszłoroczni kursanci muszą być na to przygotowani
I jeszcze pragnę usprawiedliwić Ryśka - on nie znalazł skóry bo gamoń (w każdym razie niektórzy tak mu wmawiają

)tylko dlatego że miał pecha...łącznie z tym, że ktoś się nie bał i sobie skórę, ze ścieżki zabrał
