Na wystawie upał koszmarny. tereny ogromne ale ringi ściśnięte na maleńkim kawałku terenu. Tam małe jak na klubówce w Piotrkowie albo i mniejsze.

Fajnie tylko, że ring dla molosów w cieniu pod wielkim namiotem. Przynajmniej oliwka nie smażyła się na ringu jak ogary. Pan sędzia bardzo miły i całkiem przyjemnie sędziował. Kiedy zaczęłam się z panem sekretarzem ringu kłócić o papiery rysia, to Pan Salamon spokojnie stwierdził, że kobieta ma zawsze rację i Uścisnął mi na zgodę dłoń. Wszyscy zadowoleni z ocen (no może tylko Kuba nie, który nie przypadł Panu sędziemu do gustu). Psia Cometa doskonała ale bez szaleństw.
Na koniec wystawy mieliśmy bardzo niemiłe zajście. Mając 4 psy i jednego Kubę, do tego klatkę, krzesełka i różne duperele, nie jestem w stanie zabrać się ze wszystkim na raz do samochodu. Czekając na finały zabrałam Oliwkę i Rysia na spacer po hipodromie. Polatali, pokąpali się w kałużach błotnych, wody popili i zziajali niemiłosiernie. Zapakowałam ich do auta. Wjechałam w krzaki, żeby mieli cień. Podmuchałam klimą. Pootwierałam okna do połowy. Olcię przypięłam pasem i poszłam po resztę klamotów. Na moje nieszczęście zaparkowałam z dala od ochrony i głównych szlaków psich (Olcia jest dość nerwowa gdy jej się ktoś kręci koło auta). No i zaparkowałam koło podchmielonego towarzystwa, które rozłożone na krzesełkach sporą grupą, biesiadowało. Zdążyłam dojść do Kuby i słyszymy przez megafon, że mnie wzywają, bo mastif uwolnił się z samochodu. Popędziłam z powrotem. I co widzę. Weseli biesiadnicy wybili mi szybę w samochodzie, bo "piesek się grzał za bardzo". Na początku twierdzili, że to Olcia wybiła szybę, ale potem, jak rozmawiałam z panem ze Straży Miejskiej to przyznał, że to oni mi wybili tę szybę. Sprawę panu wyjaśniłam, bo miał pretensje, że pies zamknięty w aucie. Zrozumiał i nawet chciał mi pomóc. Poszłam znaleźć winnych ale biesiadny zwinęli się dość szybko. Już ich nie było jak wróciłam. Pieska może i uratowali, ale nie pomyśleli, że ten sam piesek, będzie potem musiał jechać do domu parę godzin w upale, bez klimy, bo nie ma okna. Głupota ludzka nie zna granic.
Wróciliśmy w złych humorach. Kuba obrażony. Ja wściekła, a psy ledwo żywe.

Ale i tak było miło się spotkać.
Kasia