Iza i Sławek pisze:Było tak fajnie, że Łoza nawet użyczyła Fraszce swojej pani jako poduchy...
Faktycznie na fotce obie jesteśmy tuż po zejściu ze ścieżki i widać, że obydwie dętki...ale faktycznie Łoza łaskawie pozwoliła się Fraszce walić łapą po nosie

No ja nie wiem czy dobrze słyszałam ale Fraszka chyba próbowała Łozie na ucho powiedzieć, że jak ta jej jeszcze raz spuści bęcki to pożałuje za kilka miesięcy
Jeżeli o mnie chodzi to mogę na razie zdać relację ( bez "foto"

).
Wyjazd bardzo się udał. Pierwsze koty za płoty więc następnym razem na pewno uda się uniknąć wielu niedociągnięć, bo impreza ma naprawdę duży potencjał. W sumie w warsztatach wzięło udział 9 gończych polskich i 8 ogarów (te ostatnie wymienił Sławek). Udało nam się zjechać z całej Polski, a na szczególne uznanie zasługuje Małgosia od Sarabandy i Czuprynki, bo ta to się dopiero wysiedziała za kółkiem ...ale fajnie, że się dziewczyna "zaparła", bo razem dzieliłyśmy domek i było bardzo miło.
Poza tym było szkolenie z zakresu posłuszeństwa, ostrzelanie, odłożenie, wypady do zagrody w Wejsunach ( z przygodami

) oraz codzienne tropienie. Bardzo fajne było to, że psy w zależności od stopnia zaawansowania miały dostosowany stopnień trudności i długości ścieżek. Akurat w przypadku tropów pogoda, która budziła ogólnopolski zachwyt była sporym utrudnieniem ale dawaliśmy radę
Moim zdaniem rewelacyjnym pomysłem była symulacja konkursu tropowców na koniec. Przewidziano wszystko -losowanie numerków, karty oceny...a odłożenie zostało tak dokładnie zrobione jak na żadnym konkursie na jakim byłam ( nigdy jeszcze nie musiałam na tak długo zostawić psa - zazwyczaj moment, pif-paf i dziękuję...tym razem odłożyłam luzem i mało nie zeszłam na serce bo tak długo to trwało

). No i nieodzowne czekanie na swoją kolej

Coś mi się wydaje, że dzięki tej imprezie niejedna osoba połknęła bakcyla pracy z psem na tym polu

Duże wyrazu uznania należą się za pomysł warsztatów - bardzo dziękuję wszystkim zaangażowanym w organizację imprezy, wszystkim biegającym z kursantami po ścieżkach oraz wzdłuż ścieżek ze skórami
Oczywiście wisienką na torcie było świetne towarzystwo
A jeżeli chodzi o foty, to na nic się zdały moje rajdy po serwisach z aparatem. Sprzęt naprawiony ale na miejscy siadła bateria i okazało się, że dla odmiany poszła ładowarka....
W sumie to zrobiłam nawet kilkaset zdjęć...ale nie swoim aparatem więc czekam tylko kiedy uda mi się dorwać do tych fotek

Kilka, a może nawet kilkanaście na pewno wrzucę.
Póki co czekam na innych, mających swoje zdjęcia w zasięgu ręki
