miszakai
Dałabyś radę. Zwięrzęta (wszystkie) to nasza pasja, hobby, oczko w głowie itp. A praca służy do zarabiania kasy, żeby zwierzyniec utrzymać. Gdybym mogła to zmieniłabym pracę na bliższą domowi, lub całkowicie w domu, ale tu brakuje i pieniędzy na przebranżowienie się lub "biznes" i pomysłów trochę też.
Mój dzień wygląda tak: wstaję ok 4 rano

, mycie, kawa, makijaż, włosy, Lenka (karmienie, pielucha, ubranie), psy, karmienie koni, wyjazd ok. 5:40 do opiekunki/żłobka i do szkoły w Dąbrowie Górniczej (40 km od domu), dojazd do pracy do Katowic (60 km od domu), praca do godz. 15, powrót przez żłobek, szkołę. Jak nie robimy zakupów to w domu jesteśmy ok. 16:30

Lecimy karmić i wypuścić konie na padok, potem psy, potem szybki obiad. Jak jesteśmy w treningu do zawodów (a w czerwcu jest Skorpion) to oprócz weekendów staramy się 2-3 razy w tygodniu pojeździć konno. Potem to już tylko karmienie zwierząt, kąpiel i karmienie Lenki i można iść do łóżka
