Między borem a miastem - ARES, BONA, ERIA
- 1e2w3a
- Posty: 2358
- Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
Niestety telefonu nie wzięłam, ale następnym razem się poprawię. W sobotę idziemy znów w te okolice i może znów się któryś pokaże. A jak nie w sobotę to kiedy indziej.
Zdjęcie na płytkę Bazyla wysłałam AniW, ale trzeba będzie nad nim popracować, bo chyba ma obwódkę czarną (powiększony kadr).
.
Zdjęcie na płytkę Bazyla wysłałam AniW, ale trzeba będzie nad nim popracować, bo chyba ma obwódkę czarną (powiększony kadr).
.
- 1e2w3a
- Posty: 2358
- Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
Zabawa z piłką
Ta piłka na sznurku to ulubiona zabawka Gabi (albo ulubiona zabawka Pańci Gabi, bo łatwiej się nią rzuca). W każdym bądź razie często jest zabierana na spacery. Ares nie biega za nią (w przeciwieństwie do swej koleżanki), ale kiedyś podczas jednego ze spacerów miała miejsce taka sytuacja z tą piłeczką, że wszystkie psy się doskonale bawiły, nawet Ares się zaangażował.
Pańcia od Gabi, jak zwykle, rzucała piłeczkę, aby sunia miała zajęcie i nie ruszała w stronę biegaczy i rowerzystów. To skutkowało, ale w pewnym momencie tak się zamachnęła i tak rzuciła, że piłeczka wylądowała na drzewie i na dobre tam zawisła i to dość wysoko.

No i co tu robić. Trzeba jakoś strącić tę piłeczkę, bo to super piłeczka i Pańci od Gabi zależało na niej. Zrobiło się małe zamieszanie, właściciele piesków szukali jakiś kijków i rzucali nimi do góry, ale cel był trudny do trafienia. Psy odebrały to jako zachętę do zabawy. Ten kto pierwszy chwycił kijek zaraz uciekał, a inne rzucały się w pogoń. Aresowi nie udało się złapać ani razu kijka, bo natura nie obdarzyła go odpowiednim zacięciem do aportowania, ale próbował. Pobiegały trochę, ale dość szybko zorientowały się, że tu nie chodzi o kijki, ale że coś innego „wisi w powietrzu”.W końcu piłeczka spadła, ale trzeba było poszukać odpowiedniej długości kija.

No i kto złapał piłeczkę – o dziwo Ares, ten z najpowolniejszym refleksem. A rzucił się na nią z całą swoją mocą i grozą, warcząc do tego tak, że inne psiaki ustąpiły.
Nie oddam piłeczki, a jak któryś będzie próbował to tak dam popalić. że.........

Tym co się dzieje zainteresował się jakiś olbrzymi sznaucer

Ares chyba trochę miał stracha, ale jak olbrzym zaczął się zbliżać to warknął, wprawdzie tak delikatnie, ale poskutkowało – psisko odeszło.

Powiało nudą. Psy zostawiły Aresa i zajęły się czymś innym.

No i co by tu wymyślić, żeby zainteresowały się tym co mam w pysku. Jak mam stracić zdobycz to tylko w walce, a nie przez porzucenie z nudów.

Zaczął biegać. No to wtedy psy (te które jeszcze zostały i nie znudziły się) podjęły gonitwę. Najbardziej zadowolona była Gabi, bo ona lubi sobie pobiegać.



No i Gabi „zajechała” Aresa. Ares nie jest wprawdzie szybki, ale w biegu potrafi nagle zmienić kierunek i zacząć biec w inną stronę. Zanim goniący go pies zorientuje się, to Ares już zyskuje kilka metrów. No ale Gabi w końcu połapała się w tym wszystkim (znają się przecież nie od dziś), a poza tym to jest o wiele szybsza i w bieganiu to idzie w szranki nawet z haszczakami.
Zmęczyłem się i …..oddam jej tę piłeczkę

Zaraz znalazła się partnerka do przeciągania

Po jakimś czasie i Gabi znudziła się zabawa w przeciąganie zwłaszcza, że rozgrzany Ares zaczął zachęcać ją do zabawy


Jak Ares z Gabi dokazywali, to piłeczkę dorwała Tośka i ponieważ już nie ostał się żaden pies do zabawy, właścicielka suni musiała się z nią mocować.

W końcu Ares miał już dość zabawy z Gabi (o ta to potrafi wymęczyć) i zaczął podrywać Tośkę.

Jak już wszyscy z wszystkimi się pobawili i powymieniali to ruszyliśmy do domu, po drodze podziwiając kwiatowe zwiastuny nadchodzącej wiosny.

Ta piłka na sznurku to ulubiona zabawka Gabi (albo ulubiona zabawka Pańci Gabi, bo łatwiej się nią rzuca). W każdym bądź razie często jest zabierana na spacery. Ares nie biega za nią (w przeciwieństwie do swej koleżanki), ale kiedyś podczas jednego ze spacerów miała miejsce taka sytuacja z tą piłeczką, że wszystkie psy się doskonale bawiły, nawet Ares się zaangażował.
Pańcia od Gabi, jak zwykle, rzucała piłeczkę, aby sunia miała zajęcie i nie ruszała w stronę biegaczy i rowerzystów. To skutkowało, ale w pewnym momencie tak się zamachnęła i tak rzuciła, że piłeczka wylądowała na drzewie i na dobre tam zawisła i to dość wysoko.

No i co tu robić. Trzeba jakoś strącić tę piłeczkę, bo to super piłeczka i Pańci od Gabi zależało na niej. Zrobiło się małe zamieszanie, właściciele piesków szukali jakiś kijków i rzucali nimi do góry, ale cel był trudny do trafienia. Psy odebrały to jako zachętę do zabawy. Ten kto pierwszy chwycił kijek zaraz uciekał, a inne rzucały się w pogoń. Aresowi nie udało się złapać ani razu kijka, bo natura nie obdarzyła go odpowiednim zacięciem do aportowania, ale próbował. Pobiegały trochę, ale dość szybko zorientowały się, że tu nie chodzi o kijki, ale że coś innego „wisi w powietrzu”.W końcu piłeczka spadła, ale trzeba było poszukać odpowiedniej długości kija.

No i kto złapał piłeczkę – o dziwo Ares, ten z najpowolniejszym refleksem. A rzucił się na nią z całą swoją mocą i grozą, warcząc do tego tak, że inne psiaki ustąpiły.
Nie oddam piłeczki, a jak któryś będzie próbował to tak dam popalić. że.........

Tym co się dzieje zainteresował się jakiś olbrzymi sznaucer

Ares chyba trochę miał stracha, ale jak olbrzym zaczął się zbliżać to warknął, wprawdzie tak delikatnie, ale poskutkowało – psisko odeszło.

Powiało nudą. Psy zostawiły Aresa i zajęły się czymś innym.

No i co by tu wymyślić, żeby zainteresowały się tym co mam w pysku. Jak mam stracić zdobycz to tylko w walce, a nie przez porzucenie z nudów.

Zaczął biegać. No to wtedy psy (te które jeszcze zostały i nie znudziły się) podjęły gonitwę. Najbardziej zadowolona była Gabi, bo ona lubi sobie pobiegać.



No i Gabi „zajechała” Aresa. Ares nie jest wprawdzie szybki, ale w biegu potrafi nagle zmienić kierunek i zacząć biec w inną stronę. Zanim goniący go pies zorientuje się, to Ares już zyskuje kilka metrów. No ale Gabi w końcu połapała się w tym wszystkim (znają się przecież nie od dziś), a poza tym to jest o wiele szybsza i w bieganiu to idzie w szranki nawet z haszczakami.
Zmęczyłem się i …..oddam jej tę piłeczkę

Zaraz znalazła się partnerka do przeciągania

Po jakimś czasie i Gabi znudziła się zabawa w przeciąganie zwłaszcza, że rozgrzany Ares zaczął zachęcać ją do zabawy


Jak Ares z Gabi dokazywali, to piłeczkę dorwała Tośka i ponieważ już nie ostał się żaden pies do zabawy, właścicielka suni musiała się z nią mocować.

W końcu Ares miał już dość zabawy z Gabi (o ta to potrafi wymęczyć) i zaczął podrywać Tośkę.

Jak już wszyscy z wszystkimi się pobawili i powymieniali to ruszyliśmy do domu, po drodze podziwiając kwiatowe zwiastuny nadchodzącej wiosny.

Ostatnio zmieniony czwartek 31 maja 2012, 17:40 przez 1e2w3a, łącznie zmieniany 1 raz.
- kasianiolek
- Posty: 831
- Rejestracja: środa 16 wrz 2009, 21:50
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
Ale z Aresa sprytek!
Huba też nie lubi aportować, może dwa razy pobiegnie już się nudzi
Huba też nie lubi aportować, może dwa razy pobiegnie już się nudzi

- 1e2w3a
- Posty: 2358
- Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
Nad Ślęzą
Rzeka ta to jeden z dopływów Odry, a swoje źródło ma na Wzgórzach Niemczańsko-Strzelińskich, czyli tam gdzie mieszka Kasiawro.
Od kilku dni we Wrocławiu wietrznie, zimno i deszczowo, a jeszcze przed tygodniem …..
…...było ciepło i słonecznie, więc wybraliśmy się na na spacer nad rzekę (trzy pańcie, trzy sunie i jeden pies).
Spacer był baaaardzo dłuuuuugi, bo całą trasę w obie strony pokonaliśmy pieszo.
Na początku psy wykazywały dużą chęć do zabawy. Biegały

Pojawił się też nowy pies, którego Ares mocno oszczekał, chyba nie życzył sobie, aby jakiś rywal przyłączył się do jego babskiego stada.

zrobiło się wszystkim dość gorąco

Zaczęłyśmy rzucać kijki do wody, aby zachęcić psy do wejścia do wody. Ares oczywiście z takiej propozycji nie skorzystał. Do końca prażył się w tym słońcu.

Do kijków startowały wszystkie psy, ale tylko Masza wskakiwała do wody. Gabi – całkiem niezła pływaczka – nie wiedzieć czemu miała opory (ale tylko przez pewien czas).


Ale za to wkurzała się na Maszę, że ta śmiała skoczyć po kijka i „polowała” na nią przy brzegu, aby jej tego kijka wyrwać.

Gabi czekała na Maszę , aby jej odebrać łup, a Ares też oczekiwał na nią , ale w innych celach - zabawowych.

Pozycja Aresa mająca zachęcić do zabawy

Ale psy już się wcześniej nabiegały i jego zachęta została zlekceważona. Dalej interesowały ich kijki, w końcu Gabi się przemogła i też zaczęła pływać.

Ares już dał spokój z tym ciągłym podbieganiom do wychodzących z wody Maszy i Gabi. Musiał trochę odpocząć....

…..a najlepiej to w pobliżu Agnieszki, bo wie że zawsze może liczyć na „mizianko”

Oprócz Aresa jeszcze bullterierka Ziwa unikała wody i nie pływała, choć o kijka (ale na lądzie) to walczyła zaciekle i nawet kilka razy posprzeczała się z Gabi.
Jak kijek znalazł się w wodzie, to biegała wzdłuż brzegu.

W pewnej chwili chwili słyszymy plusk – Ziwa wpadła do wody. Agnieszka pobiegła jej na ratunek, bo przecież Ziwa nie umie pływać. Ratunek okazał się zbędny, bo jakoś sobie poradziła. Miała tylko trudności z wyjściem na brzeg i trzeba było jej trochę pomóc.
Jakoś nie w smak chyba jej była ta kąpiel, bo bez przerwy się wycierała o trawy.

Przerwa na ciasteczka i wodę.

Jeszcze spokojna przechadzka wzdłuż brzegu i będziemy wracać.

Ej, Ares, nie ociągaj się.......dołącz do nas i idziemy.

Chwila, …......co wam się tak śpieszy jakbyście w gorącej wodzie się kąpały.

No dobra......idę już idę.......

Rzeka ta to jeden z dopływów Odry, a swoje źródło ma na Wzgórzach Niemczańsko-Strzelińskich, czyli tam gdzie mieszka Kasiawro.
Od kilku dni we Wrocławiu wietrznie, zimno i deszczowo, a jeszcze przed tygodniem …..
…...było ciepło i słonecznie, więc wybraliśmy się na na spacer nad rzekę (trzy pańcie, trzy sunie i jeden pies).
Spacer był baaaardzo dłuuuuugi, bo całą trasę w obie strony pokonaliśmy pieszo.
Na początku psy wykazywały dużą chęć do zabawy. Biegały

Pojawił się też nowy pies, którego Ares mocno oszczekał, chyba nie życzył sobie, aby jakiś rywal przyłączył się do jego babskiego stada.

zrobiło się wszystkim dość gorąco

Zaczęłyśmy rzucać kijki do wody, aby zachęcić psy do wejścia do wody. Ares oczywiście z takiej propozycji nie skorzystał. Do końca prażył się w tym słońcu.

Do kijków startowały wszystkie psy, ale tylko Masza wskakiwała do wody. Gabi – całkiem niezła pływaczka – nie wiedzieć czemu miała opory (ale tylko przez pewien czas).


Ale za to wkurzała się na Maszę, że ta śmiała skoczyć po kijka i „polowała” na nią przy brzegu, aby jej tego kijka wyrwać.

Gabi czekała na Maszę , aby jej odebrać łup, a Ares też oczekiwał na nią , ale w innych celach - zabawowych.

Pozycja Aresa mająca zachęcić do zabawy

Ale psy już się wcześniej nabiegały i jego zachęta została zlekceważona. Dalej interesowały ich kijki, w końcu Gabi się przemogła i też zaczęła pływać.

Ares już dał spokój z tym ciągłym podbieganiom do wychodzących z wody Maszy i Gabi. Musiał trochę odpocząć....

…..a najlepiej to w pobliżu Agnieszki, bo wie że zawsze może liczyć na „mizianko”

Oprócz Aresa jeszcze bullterierka Ziwa unikała wody i nie pływała, choć o kijka (ale na lądzie) to walczyła zaciekle i nawet kilka razy posprzeczała się z Gabi.
Jak kijek znalazł się w wodzie, to biegała wzdłuż brzegu.

W pewnej chwili chwili słyszymy plusk – Ziwa wpadła do wody. Agnieszka pobiegła jej na ratunek, bo przecież Ziwa nie umie pływać. Ratunek okazał się zbędny, bo jakoś sobie poradziła. Miała tylko trudności z wyjściem na brzeg i trzeba było jej trochę pomóc.
Jakoś nie w smak chyba jej była ta kąpiel, bo bez przerwy się wycierała o trawy.

Przerwa na ciasteczka i wodę.

Jeszcze spokojna przechadzka wzdłuż brzegu i będziemy wracać.

Ej, Ares, nie ociągaj się.......dołącz do nas i idziemy.

Chwila, …......co wam się tak śpieszy jakbyście w gorącej wodzie się kąpały.

No dobra......idę już idę.......

Ostatnio zmieniony poniedziałek 04 cze 2012, 14:25 przez 1e2w3a, łącznie zmieniany 1 raz.
- 1e2w3a
- Posty: 2358
- Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
Dużo jajek kolorowych Swiąt wesołych no i zdrowych
od nas, czyli od Aresa i Ewy

od nas, czyli od Aresa i Ewy

Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
piękne fotki spacerowe,
również wszytskiego dobrego na święta!
również wszytskiego dobrego na święta!
be the person your dog thinks you are
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
GRATULACJE
DZIECIAKI SUPER.

Jagoda z Czatą Nowogary i Poraj z Zadrą-Esterą z Ogarów z Kniei
- 1e2w3a
- Posty: 2358
- Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
Trawy, za sprawą wiatru, bujały się jak morskie fale. W takiej „wodzie” to Ares chętnie „pływał”.
Wpław do przodu




Robię nawrót

Daję nura


„Dopłynąłem” do Maszy

Koniec „pływania”. Wychodzimy na suchy ląd.


Wpław do przodu




Robię nawrót

Daję nura


„Dopłynąłem” do Maszy


Koniec „pływania”. Wychodzimy na suchy ląd.

Ostatnio zmieniony środa 30 maja 2012, 16:04 przez 1e2w3a, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
Fajną ekipę spacerowa macie 

Re: SOKÓŁ / ARES - ogar z wielkiego miasta
Zapraszam na spacer. Sprawdź propozycję na SPACERY WROCŁAW 

Jagoda z Czatą Nowogary i Poraj z Zadrą-Esterą z Ogarów z Kniei